Odwyk od... cukru
Oficjalna deklaracja :)
Witam. Po zimowym i sesyjnym obżarstwie (tak, to nie za wielkie słowo)i próbach nie tykania słodyczy, i znów uleganiu im, postanowiłam zrobić odwyk. Póki co- tygodniowy, jak się uda to miesięczny, itd... Przeraziło mnie, że słodyczami zastępuję normalne posiłki, wręcz nie mam ochoty na normalne.Potrafię zjeść tego mnóstwo, wystarczy że raz sobie popuszczę...dziś były to dwie paczki Delicji, pół kilo paluszków i góra cukierków. Na studiach z oszczędności nie kupowałam po prostu słodyczy,ale jak wracam do domu...tama pęka.W mojej rodzinie panuje kult słodyczy. To do kawki, do herbatki, podwieczorek, na prezent, wszędzie leżą słodycze, ale moi rodzice zdają się nie miec z tym problemu. Może to z ..nudy?No tak, siędzę w domu, uczę się i ręka sama po słodycze sięga, ale przecież cukier=energia, czekolada dobra do nauki jest. Może to moja niedoczynność tarczycy? Ponoć wtedy ma się zwiększony apetyt. Mam już dość wymówek. To jest po prostu moja słabość, i mam nadzieję, że jak publicznie się zdeklaruję, i mnie ktoś zmotywuje, wytrzymam w postanowieniu. Myślałam, ze moim motywatorem będzie wspinaczka, ale mam jakąś naiwną nadzieję, że te góry cukrów, nie pójdą mi "w boczki"..co jest nonsensem, bo przy zimowym braku ruchu (wynikającym z choroby) i tak już wyraźnie nie mieszczę się w spodnie. Proszę, zmotywujcie... Mam 175 cm wzrostu, waże 65 kg..słuszna ze mnie kobietka, nie bójcie się, nie pisze do Was wychudzona-przewrażliwiona oczko


  PRZEJDŹ NA FORUM